Doskonale wiecie, że zawsze opowiadam Wam szczerze o tym co czuję do danej książki lub tuż po jej przeczytaniu. Więc nie byłabym sobą, gdybym nie podzieliła się z Wami pewną obawą – bałam się książki Katarzyny Ryrych. Możecie się zacząć śmiać – ale autentycznie odczuwałam strach, sięgając po tę książkę. Czy saga rodzinna o kilku pokoleniach może mi się spodobać? Zwłaszcza taka, która jest pisana z rozmachem i to w taki sposób, że czujemy się jak gdybyśmy trafili to lat 1900-1916…? Zapraszam na moją opinię o książce "Wszystko dla ciebie", czyli pierwszej części cyklu "Czarna walizka" Katarzyny Ryrych.
„Jeśli Bóg istnieje (…) wie wszystko. Zna drobne grzeszki swojego sługi, który nijak nie potrafił nazwać się pokornym. Ksiądz Nepomucen przypomniał sobie nagle, jak podszczypywał rumianą kucharkę, jak w czasie postu sprawdzał, czy szynka jest dostatecznie uwędzona, i od tego sprawdzania ubył spory kawałek… Jak rozgrzeszył pewną niewiastę w zamian za hojny datek rzucony na tacę.”
Niejednokrotnie śmiałam się czytając „Wszystko dla Ciebie” czyli pierwszy tom cyklu „Czarna Walizka”. Burzliwe uczucia i historie różnych pokoleń wciągnęły mnie do reszty! I sam fakt tego, jak często bohaterowie byli blisko siebie i nie mieli o tym pojęcia – to ciekawy zabieg, który dodawał smaczku całej opowieści.
BOHATEROWIE
Bohaterowie – o nich można się dość mocno rozpisać! Ale podam tylko dwa przykłady, bo co jak co - rozpisałam się dziś okrutnie. Więc, bohaterowie! Jakież to ciekawie zbudowane i wykreowane osoby! Weźmy na przykład Izaaka, którego imię zostało zmienione na Mikołaj. To dziecko, które dorastało u boku rodziców i żydowskiej mamki. Uczyło się życia podglądając rodziców, Chaję, przyjaciół rodziny (razem z ich córką Marią), ale i poznanych na ulicy znajomych. Dorosłego życia mógł uczyć się również od swojej kochanki – także jak widzicie, dzieje się tu nie mało!
Albo chociażby ojciec Mikołaja, Konstanty Brodski – ileż ten człowiek ma cierpliwości! Wielokrotnie osądzany przez swoją żonę o skoki w bok z żydowską mamką, ciągle jak zdarta płyta, spokojnie uświadamia żonę, że ma mylne odczucia. I mimo że bogaty – potrafił obdarować (czy to pieniędzmi czy ubraniem) biedniejszych od siebie.
„- Co tu jest bezwstydnego – odezwał się Konstanty. - To jakby na miskę patrzeć czy kubek… Wszak na obrazach i Madonna Dzieciątko karmi… (…) Mamka posłusznie usiadła w kącie, odwróciwszy się do Konstantego plecami. A naczynia ma słuszne, pomyślał konstanty. Jakby miski białe dnem do góry odwrócone… „
PODSUMOWANIE
Gapa ze mnie... Nie wspomniałam jeszcze o jednym! O okładce i w ogóle o kwestiach wydania tej książki. Okładka niesamowicie współgra z treścią. Ma klimat i tego jej odmówić nie można. Jest piękna, kobieca i rzekłabym WIEKOWA. Taka pasująca do czasów końca XIX wieku. Jestem pełna podziwu jeśli chodzi o dbałość o szczegóły. Grube kremowe kartki sprawiają, że czytanie to sama przyjemność. Niejednokrotnie wspominałam Wam, że nie znoszę w książkach białego papieru. Wydanie na białym papierze wydaje mi się bardziej tanie, moje oczy źle znoszą długie czytanie takiej książki. A tu – tu papier jest kremowy, idealnie gruby i tak niezwykle pachnący drukiem, że mogłabym siedzieć non stop z nosem w książce.
Zachwyciłam się tym, że Pani Katarzyna tak lekko oddała klimat i stylistyką przeniosła mnie do Odessy. Powiedzieć, że czekam na kontynuację to jakby nic nie powiedzieć… Jestem bardzo ciekawa dalszych losów Mikołaja i jego burzliwej rodziny. Polecam serdecznie! I nie, nie mówię że MUSICIE ją przeczytać. Pamiętajcie – ja Was nigdy do niczego zmuszać nie zamierzam. Mogę jedynie rzec – ZACHĘCAM. A zachęcam, bo warto!
SZCZEGÓŁYWe współpracy z Wydawnictwem Prószyński.
Ależ zachęcająco piszesz o tej książce. A jej okładka jest zachwycająca.
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie dla mnie
OdpowiedzUsuń