Testowałam produkty, zapachy. Zaczytywałam się w różnych książkach, sporo pracowałam i zajęłam się sprawami stricte związanymi z życiem prywatnym - a było tego troszkę ;)
Dziś przygotowałam dla Was kilka informacji o produktach, które miałam ostatnio możliwość testować. Zapraszam Was na opinię o produktach firmy Soraya.
Jak wiecie z ostatniego posta - również wena przeszkadzała mi w pisaniu. Nie lubię robienia czegoś wbrew sobie. Zniechęcam się do tego jeszcze bardziej... Ten czas rozłąki z pisaniem sprawił, że przemyślałam niektóre kwestie i postanowiłam wprowadzić pewne zmiany. Blog niedługo odrobinkę się zmieni. Świec pojawi się odrobinę mniej niż zwykle, pojawią się recenzje książek. Wrócą opinie produktów, które uważam za godne polecenia. Nadal myślę nad kwestią podsumowań - czy robić takie wpisy cyklicznie, co miesiąc, czy zrobić większe podsumowania... No ale do sedna, nie o moich przemyśleniach na temat bloga miał być ten wpis :)
Przez 3 tygodnie testowałam kilka produktów, które pokażę Wam w tym poście. Myślę, że 3 tygodnie to idealny moment, by powiedzieć Wam coś więcej o produktach, niż tylko "bardzo ładnie pachną" :)
Co warto wspomnieć o linii PLANETE - są to produkty przyjazne dla Wegan oraz stworzone z myślą o środowisku, ponieważ składają się aż w 99% ze składników pochodzenia naturalnego. Większość składników w produktach jest certyfikowana przez EcoCert i Cosmos. Produkty nie zawierają parabenów, silikonów, sztucznych barwników i SLS. Czego chcieć więcej? :)
Zacznijmy od produktu, który bardzo polubiłam, mimo że nie przepadam za tego typu konsystencją.
Na początek - szata graficzna wszystkich produktów totalnie podbiła moje serce. Sielskie, kwiatowe kompozycje widoczne na grafikach sprawiają, że chętniej sięgałam po te produkty. Prostota i natura - wizualny strzał w dziesiątkę!
Zobaczcie jak produkt opisuje producent:
Naturalnie relaksujący krem do ciała Soraya Plante to moc natury w pielęgnacji ciała potrzebującego chwili odprężenia. Formuła zmysłowego kremu zapewnia przyjemność aplikacji pozostawiając skórę wygładzoną i miękką w dotyku. Zawartość wody lawendowej działa relaksacyjnie. Ekstrakt z rumianu szlachetnego, bogatego w olejki eteryczne, ma działanie kojące. Tłoczony na zimno olejek z pestek winogron nawilża i zmiękcza skórę, pozostawiając lekkie odczucie na skórze. Aromaterapeutyczny zapach lawendowo-leśny, koi zmysły i ułatwia zasypianie.
Co do samego produktu - nie przepadam za kremami czy masłami do ciała. Wolę zdecydowanie bardziej lekkie konsystencje, takie jak balsam. Ten krem bardzo mi się spodobał. Jego konsystencja nie jest ciężka (to coś między masłem a kremem... ciężko to opisać), produkt szybko się wchłania pozostawiając skórę nawilżoną i gładką, Zapach jest wyczuwalny, bardzo przyjemny acz nie duszący i przytłaczający - na skórze pozostaje aromat lawendy z "leśnym podbiciem". Relaksujący krem do ciała z lawendą, rumiankiem i olejem z pestek winogron sprawia, że skóra jest bardzo nawilżona. Stosowałam go nawet świeżo po goleniu nóg - na mojej wrażliwej skórze nie pojawiła się żadna wysypka, skóra nie piekła, nie szczypała. Tym bardziej za to cenię sobie ten produkt! :)
Ingredients: Aqua*, Glycerin*, Decyl Oleate*, Propanediol*, Caprylic/Capric Triglyceride*, Vitis Vinifera Seed Oil*, Lavandula Angustifolia Flower Water*, Oryza Sativa Starch*, Polyglyceryl-3 Dicitrate/Stearate*, Glyceryl Stearate*, Butyrospermum Parkii Butter*, Hydrogenated Vegetable Glycerides*, Persea Gratissima Oil*, Xanthan Gum*, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum*, Phytic Acid*, Glycine Soja Oil*, Caesalpinia Spinosa Gum*, Tocopherol*, Beta-Sitosterol*, Anthemis Nobilis Flower Extract*, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate*, Propylene Glycol, Gluconolactone, Arachidyl Alcohol*, Cetearyl Alcohol*, Behenyl Alcohol*, Kaolin*, Arachidyl Glucoside*, Caprylyl Glycol, Sodium Hydroxide, Squalene*, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Hexyl Cinnamal
O łagodzącej piance do higieny intymnej pisałam Wam na moim Instagramie - jeśli jeszcze mnie nie śledzicie, serdecznie Was zapraszam. Link do profilu znajduje się TU.
Opis producenta:
Łagodząca pianka Soraya Plante to naturalna pielęgnacja okolicy intymnej. Delikatne substancje myjące pochodzenia roślinnego w łagodny sposób oczyszczają okolice intymne, a prebiotyk i kwas mlekowy dbają o równowagę mikroflory. Formuła o fizjologicznym pH. Forma pianki zapewnia delikatną aplikację.
Pianka z kwasem mlekowym i prebiotykiem sprawdziła się u mnie rewelacyjnie. Jest to bardzo ciekawy produkt, posiada ciekawą i delikatną konsystencję w postaci pianki. Wygodna pompka idealnie dozuje bezzapachowy produkt. Nie działa drażniąco na strefy intymne, sprawia że czuję się świeżo.
Aqua*, Glycerin*, Caprylyl/Capryl Glucoside*, Coco-Glucoside*, Lactic Acid*, Maltooligosyl Glucoside*, Inulin*, Alpha-Glucan Oligosaccharide*, Hydrogenated Starch Hydrolysate*, Tetrasodium Glutamate Diacetate*, Sodium Benzoate, Parfum
* składniki naturalne i pochodzenia naturalnego
Produktem, który totalnie skradł moje serce pod każdym względem, jest ten oto scrub do ciała. Zakochałam się w tym produkcie od pierwszego użycia! To mój numer jeden, totalny ulubieniec!
Naturalny peeling cukrowy z olejem krokoszowym delikatnie złuszcza naskórek, nadając mu miękkość i aksamitna gładkość. Jego gęsta formuła o delikatnym zapachu daje niezwykła przyjemność aplikacji, a dodatkowo łatwo się spłukuje. Drobinki cukru to naturalne ścierniwo, które doskonale złuszcza naskórek, dając efekt natychmiastowej gładkości i miękkości. Wyciąg z owsa nawilża skórę i działa łagodząco.
Naturalnie złuszczający scrub do ciała z drobinkami cukru, olejem krokoszowym i wyciągiem z owsa sprawił, że nie chcę używać innych produktów do złuszczania naskórka z mojego ciała :) Pachnie BOSKO! Zapach tak bardzo przypomina mi najlepsze beztroskie lata! Czuję coś jakby delikatny zapach melona i przede wszystkim rozgrzane na słońcu ziarna owsa, które kołyszą się od letniego i delikatnego wiatru unosząc swoją piękną woń. Świeży i delikatny zapach, który nie jest nachalny, odpręża. A sam scrub - rewelacyjnie ściera martwy naskórek. Drobinki zawarte w scrubie nie są zbyt duże, przez co masaż i wykonywanie peelingu jest bardzo przyjemne. Skóra po zmyciu staje się nawilżona i tak mięciutka, że nie wyobrażam sobie swojej pielęgnacji bez tego produktu. Śmiało mogę stwierdzić, że to jest HIT tej serii.
Sucrose, Glycerin, Sodium Cocoyl Isethionate, Avena Sativa Kernel Extract, Carthamus Tinctorius Seed Oil, Butylene Glycol, Kaolin, Aqua, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Parfum.
Kolejnym produktem jest energetyzujący balsam do ciała z różowym grejpfrutem, kofeiną i olejkiem z krokosza.
Naturalnie energetyzujący balsam Soraya Plante to moc natury w pielęgnacji skóry normalnej, potrzebującej zastrzyku energii. Formuła lekkiego balsamu szybko się wchłania, pozostawiając skórę nawilżoną i wygładzoną. Zawartość ekstraktu z różowego grejpfruta, bogatego w wit. C i kwasy AHA sprawia, że skóra jest wygładzona i miękka w dotyku. Dodatek kofeiny działa ujędrniająco na skórę. Bogaty w naturalne olejki, takie jak olejek z krokosza i masło shea, które zatrzymują wilgoć w skórze. Pobudzający cytrusowy zapach działa energetyzująco na zmysły.
Balsam posiada lekką konsystencję, pachnie przepięknie - trochę grejpfrutem, troszkę winogronem... Faktycznie dodaje energii, chyba ten zapach działa mocno pobudzajaco! :)
Momentami jednak zapach mi "przeszkadzał", był dla mnie zbyt intensywny - obecnie wolę zdecydowanie lżejsze w zapachu produkty, acz zupełnie to nie przekreśla tego balsamu! :)
Sprawuje się świetnie, pięknie nawilża, szybciutko się wchłania. Natomiast gdybym miała wybierać między tym produktem a kremem z lawendą - wybrałabym krem z lawendą, jakoś bardziej mi podszedł :)
* składniki naturalne i pochodzenia naturalnego
Ostatnim produktem jest maska oczyszczająca na tkaninie z różowym grejpfrutem i imbirem. Niestety maseczki jeszcze nie przetestowałam. Dziś robię sobie wieczór SPA, więc wstawię edycję postu, by dać wam znać jak sprawdziła się maseczka :) Na ten moment wrzucam Wam informacje od producenta.
Naturalnie nawilzająca maska na tkaninie Soraya Plante to bogactwo naturalnych składników zamkniete w formie komfortowej maseczki. Dzięki zawartości efektywnych naturalnych składników maseczka pozostawia odczucie oczyszczonej skóry, jednoczesnie zmniejsząjac widoczność porów.Aqua*, Glycerin*, Propanediol*, Trehalose*, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum*, Caesalpinia Spinosa Gum*, Citrus Paradisi Fruit Extract*, Zingiber Officinale Root Extract*, Hydroxyethylcellulose*, Xanthan Gum,* Ethylhexylglycerin, Disodium EDTA, Citric Acid*, Sodium Hydroxide, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate.
* składniki naturalne i pochodzenia naturalnego
A blogerka ze mnie taka, jak z koziej d*py trąba! Właśnie zauważyłam, że zapomniałam o jednym produkcie... Mianowicie o odżywczym balsamie do ust! Nie wiem jak to się stało, że nie zrobiłam zdjęcia... Poprawię się i przy okazji edycji wstawię tu zdjęcie.
Plante to wyjątkowa naturalna pielęgnacja ust. Balsam z olejem kokosowym i olejem jojoba intensywnie odżywia usta, wygładza je, natłuszcza i nadaje im miękkość. Jego przyjemna konsystencja zapewnia komfort pielęgnacji przez cały dzień.Balsam do ust faktycznie nawilża i natłuszcza usta. Natomiast na moich ustach efekt niestety nie jest długotrwały :(
Ricinus Communis Seed Oil*, Pentaerythrityl Tetraisostearate*, Cocos Nucifera Oil*, Oryza Sativa Cera*, C10-18 Triglycerides*, Candelilla Cera*, Cetyl Palmitate*, Butyrospermum Parkii Butter*, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Tocopheryl Acetate, Glyceryl Caprylate*, Citric Acid*, Parfum.
* składniki naturalne i pochodzenia naturalnego
Miałyście okazje używać któregoś z wymienionych przeze mnie produktów? Dajcie koniecznie znać! :) Ściskam Was mocno!
Ja uwielbiam całą tą linie Plante :)
OdpowiedzUsuńFakt - nie poznałam całej linii acz bardzo polubiłam produkty, które wpadły w moje ręce :)
UsuńOj ja też mam wrażenie że gdy byłam dzieckiem czas płynął inaczej - wolniej przedewszystkim;nie ukrywam że trochę za tym tęsknię...
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać tych zmian na Twoim blogu ☺
Z linii "Plante" miałam tylko esencje tonizujaca -bardzo fajna ☺
Pozdrawiam
To nie jestem sama w tym przemyśleniach! Też za tym trochę tęsknię. Ostatnio rozmawiałam z koleżanką, śmiejąc się że "do czego my się tak spieszyłyśmy dorastając!" :)
UsuńPowoli zmiany będą wdrażane :) Już dziś ogarnęłam jedną z zaplanowanych rzeczy :)