maja 04, 2019

Puder peelingujący? Czemu nie! Recenzja Purete Sublime od Galenic.



Wielokrotnie na moim kanale YouTube w ulubieńcach pojawiał się nietypowy peeling. Dlaczego nietypowy? O tym dowiecie się w tym poście. Zapraszam Was na recenzję  Purete Sublime, czyli pudru peelingującego z firmy Galenic.




Nietypowość tego peelingu jest związana głównie z jego konsystencją. Bo niby jak puder ma złuszczyć martwy naskórek? Nie będę Wam tu czarować - bardzo sceptycznie podchodziłam do tego produktu. Mało tego - byłam pewna, że puder nie będzie w stanie poradzić sobie ze złuszczaniem mojego martwego naskórka, a co za tym idzie - byłam przekonana, że podczas nakładania podkładu pojawią się znienawidzone przeze mnie suche skórki. I tu chciałabym zwrócić honor dla produktu Galenic - puder jest rewelacyjny!


Główną zaletą tego produktu jest wydajność. Wydawałoby się, że puder będzie znikał z opakowania w zastraszającym tempie - bo to w końcu dość pyląca się konsystencja, która uwielbia wysypywać się w zbyt dużej ilości. A jednak tak nie jest. Jak widzicie po zdjęciach - konkretnie przetestowałam swój egzemplarz, który ma ponad 5 miesięcy! :) Jak dobrze wytężę swoją pamięć, to mogę spokojnie stwierdzić, że używam go nawet dłużej niż pół roku - a on jeszcze się nie skończył. To za sprawą wygodnego sitka, które aplikuje przy jednym przekręceniu opakowania idealną ilość pudru do wykonania peelingu. 


Sam puder jest dość niepozorny. Gdy odkręcimy słoiczek i wysypiemy niewielką ilość produktu na dłonie, naszym oczom ukazuje się drobno zmielony biały proszek, który delikatnie mieni się srebrnymi drobinkami. Sam produkt jest teoretycznie bezwonny. Teoretycznie ;) Bo według mnie nawet bezzapachowe produkty mają swój specyficzny zapach - tak też jest z tym produktem. Jest delikatnie apteczny, natomiast nie drażniący, po wykonaniu peelingu nie zostaje na skórze. Produkt ma 30 g, a producent na opakowaniu opisuje go w następujący sposób:

"Puder złuszczający; pomaga złuszczyć i odnowić skórę. Puder zawiera mikrocząsteczki, które złuszczają skórę w celu usunięcia wszystkich rodzajów zanieczyszczeń z jej powierzchni. Skóra jest widocznie gładsza i odnowiona, pełna promiennego blasku."

Czy opis producenta jest trafiony jeśli chodzi o działanie produktu? Zdecydowanie tak! Po pierwszym użyciu peelingu poczułam i zobaczyłam natychmiastowe efekty. Moja skóra jak nigdy była przepięknie wygładzona, w dotyku wręcz aksamitna. Naskórek był fantastycznie złuszczony, nie pojawiły mi się żadne podrażnienia - testowałam produkt nawet na szybko przed dużym wyjściem i sprawdził się rewelacyjnie! 

Odsypałam ten produkt kilku koleżankom, by przetestowały go na własnej skórze i stwierdziły czy na nich ten produkt też zrobił efekt WOW. Dostałam tyle wiadomości o tym, że mają twarz delikatną i gładką jak pupa niemowlaka, że aż głowa pęka :) 

Co do samej aplikacji i użycia tego produktu - jest banalnie prosta. Delikatnie zwilżam twarz wodą, nie wycieram rąk - pozostawiam je wilgotne. I na lekko zwilżone ręce nanoszę niewielką ilość produktu. Delikatnie rozcieram na dłoni - z pudru stworzy się bardziej zwarta konsystencja (coś jak zwarty rodzaj papki?). I tak przygotowanym produktem masuję twarz unikając kontaktu z oczami. Po wszystkim zmywam produkt ciepłą wodą i mam swój efekt WOW. 


Oczywiście to nie jest produkt bez wad. Jego główną "wadą" może być cena, która dla wielu osób wydaje się być kwestią zdecydowanie zaporową. Za 30 gramów tego cuda trzeba zapłacić od 77 do nawet 100 zł, dodatkowo należy zaznaczyć, iż produkt jest dostępny wyłącznie w aptekach. Ale z drugiej strony jestem w stanie się przemęczyć i przeboleć taką kasę widząc efekt jaki daje ten produkt plus widząc to, jak bardzo (mimo odsypywania) jest wydajny. Dodatkowo można się czepiać odkręcanego wieczka produktu - jednakże ma to swoje plusy. Produkt NIGDY nie wysypał mi się w podróży, a wielokrotnie wędrował ze mną w różnego rodzaju podróżach - tych większych i mniejszych.

Oczywiście bardzo lubię inne, klasyczne peelingi, natomiast ten od Galenic to mój Graal wśród peelingów - wiem, że na niego ZAWSZE mogę liczyć, nawet tuż przed wielkim wyjściem. 


Jestem ciekawa, czy ktoś z Was miał okazję przetestować to cudeńko? Dajcie koniecznie znać w komentarzu! :)

4 komentarze:

  1. Puder peelingujący? Pierwszy raz słyszę
    😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również pierwszy raz słyszę o czymś takim jak puder peelingujący ,i przyznam szczerze że gdybym nie przeczytała Twojej recenzji ,też bym do niego podchodziła jak pies do jeża ☺
    Fajnie że Ci się sprawdził ,może cena jest dość wysoka ,ale według mnie warto ☺
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  3. A podasz skład? Jestem ciekawa czy zawiera enzymy ;) Jeżeli tak, to taka forma jest bardzo ciekawa, bo enzymy się uaktywnią pod wpływem wody ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz! :)
Jeśli spodobał Ci się mój blog - zachęcam do obserwowania.
Ściskam!

Copyright © W Fotelu , Blogger