"W marcu jak w garncu" - nie macie wrażenia, że to polskie przysłowie ma rzeczywiste odniesienie do pogody za oknem? Raz termometr pokazuje 12 stopni, innego dnia wita nas mróz. Kolejnego promienie słońca mieszają się z płatkami opadającego z nieba śniegu po czym ustępują miejsca słonecznym chwilom z porywistymi podmuchami chłodnego powietrza. W takich chwilach nie daję się zmiennej aurze za oknem - odpalam zapachy, które skutecznie stworzą w moich czterech kątach namiastkę wiosenno-letniej sielanki. W takim momentach przychodzi mi z odsieczą przepiękny, wielowymiarowy zapach od Yankee Candle - Napa Valley Sun, niestety niedostępny w Polsce.
" Pachnące promienie złocących się pudrowo-bursztynowych nut z lekkim, waniliowym wykończeniem "
Nuta głowy: ozon, świeża śmietana;
Nuta serca: piżmo, róża, jaśmin;
Nuta bazy: wanilia, paczula, drzewo sandałowe.
Jeśli mam być szczera, to muszę przyznać iż Napa Valley Sun to jeden z piękniejszych zapachów z jakim miałam do czynienia. Wiem, wiem, - stale to powtarzam ;) Aczkolwiek są zapachy, które po odpaleniu sprawiają, że mentalnie przenoszę się w czasie, przypominają mi się najwspanialsze czasy mojego dzieciństwa, ogarnia mnie totalna błogość. Za to głównie cenię sobie Yankee Candle, zawsze wsadzą do słoiczka taki zapach, który wywoła u mnie taki stan.
Co do samego zapachu, Napa to zdecydowanie wiosenno-letnia kompozycja, która swoim zapachem przenosi mnie na pachnące rozgrzanym słońcem łąki. Sam zapach opisałabym jako ciepły, kremowy z dodatkiem świeżego powiewu letniego wiatru. Czuć wyraźnie świeży ozon, coś kremowego (prawdopodobnie owa śmietana - delikatnie słodkawa). Zaraz za tym pojawia się gdzieś przyjemna nuta bursztynu, który o dziwo nie jest wymieniony w nutach zapachowych a pojawia się w opisie producenta. Całość dopełnia delikatny aromat kwiatów i wanilii, trawy, paczuli i piżma.
Gdybym miała przedstawić go obrazowo (a tak uwielbiam najbardziej) - na pewno byłoby to leniwe popołudnie w okresie babiego lata. Popołudnie spędzone w okalającym przez łąki ogrodzie, na rozgrzanym słońcem powietrzu, gdzie w nozdrzach czujemy ciepło letniego późnego popołudnia. Delikatny letni wiaterek przeczesuje nasze włosy i sprawia, że możemy złapać oddech po upalnym dniu. Delikatnie pudrowy, ciepły, soczysty z odrobiną nut zielono-kwiatowych. Pełnia szczęścia!
Moc świecy jest na prawdę bardzo zadowalająca. Dałabym jej mocne 9/10. Moja wersja z amerykańską, wąską naklejką (na początku nie mogłam się do niej przyzwyczaić, jednakże ostatecznie bardzo polubiłam ten design) daje czadu! Bezproblemowo się pali nawet przy słabo zabudowanej illumie. Wypełnia swym zapachem całe pomieszczenie, dając subtelnie o sobie znać w innych częściach domu. Szybciutko osiąga basen, jest wyczuwalna już po kilku minutach palenia. Majstersztyk.
Mieliście okazję chociaż powąchać Napę? Jakie zapachy wybieracie w marcu?
Koniecznie muszę dorwać chociaż wosk słynnej Napy, to ulubieniec wielu Świecoholików 😉
OdpowiedzUsuńOtóż to - warto dorwać chociaż wosk :) Przyznam, że długo podchodziłam do kupna Napy, pamiętam że bałam się tego że zapach może być "przereklamowany". A tu taka niespodzianka! :) Rozumiem więc wszystkie ochy i achy Świecoholików :) Ściskam!
UsuńNo u mnie podobnie zaczął się marzec pogodowo,do tego przymrozek 😠
OdpowiedzUsuńZgadzam się ,sama taki zapach który jak tylko odpalam-momentalnie się przenosze w czasie
Niemniej jednak koniecznie muszę sprawdzić ten wosk o ktorym piszesz ☺
Pozdrawiam
Lili
Pogoda nas nie rozpieszcza ;)
UsuńCo do Napy - polecam z całego serca, chociażby upolowanie wosku :)
Bardzo fajnie wygląda. I dobrze, że wypełnia całe pomieszczenie ;) Rozejrzę się za produktem ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią obserwuję. ;)
UsuńPolecam, zapach zdecydowanie warty wypróbowania :) Dziękuję <3
UsuńLubię yankee ❤
OdpowiedzUsuńZapach musi być obłędny! Obserwuję i pozdrawiam! ❤
OdpowiedzUsuńMuszę mieć :)
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
Genialny zapach. Jeden z moich top od the top
OdpowiedzUsuń